[-]
Reklama



Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

[-]
Tags
nokia lumia 625 lte quid pro quo a może

Nokia Lumia 625 LTE: Quid pro quo... a może Pro.
[chapter]Wstęp[/chapter]
Z góry uprzedzam, że nie będzie to recenzja jako taka. Recenzji pisać nie umiem i siłą rzeczy na takowe się nie porywam. Wolę raczej pisać o swoich własnych, subiektywnych odczuciach bo to mi idzie zdecydowanie lepiej.
Tym samym poniższy tekst będzie przedstawiał mój - i tylko mój - pogląd na sprawę Lumii 625. Jest to o tyle ważne, że w wielu punktach różni się on od zdania wyrażanego w wielu stricte recenzjach które można znaleźć w Internecie. Należy o tym pamiętać i nie posądzać mnie o jakieś bzdury i duby smalone - ja piszę od siebie i ze swojego punktu widzenia.

[Obrazek: 30cn5s2.jpg]

[chapter]Odrobina retrospekcji[/chapter]
Swoją Lumkę nabyłem... hmmm... raczej przypadkiem i nie ma co tego kryć.
Już od sporego czasu mentalnie zawieszony byłem pomiędzy Androidem i czymś. Rozmyślnie piszę: "czymś", bo do końca jeszcze nie znałem drugiego bieguna moich zainteresowań. Owszem, Windows Phone był na bardzo uprzywilejowanej pozycji, ale też nie był w moich rozważaniach jedyny. Krótko mówiąc, szukałem alternatywy dla Androida, który po kilku latach współżycia mocno mnie znudził i zrutynizował. Niemałe znaczenie też miała tutaj polityka dotycząca aktualizacji systemu prowadzona przez Samsunga... Ale nie wnikajmy w szczegóły które można przeczytać w innych moich materiałach.

Tak się złożyło, że w tym roku nadejszła okazja zmiany abonamentu u mojego operatora (PLUS) a co za tym idzie również opcja wymiany słuchawki. "Złożyło się"... a i owszem. Sporo się w tym roku działo na rynku mobilnym - i to niekoniecznie pozytywnie z mojego punktu widzenia. Zapadło zbyt wiele niekorzystnych decyzji dla mojego fona (SGS2). Tak więc: złożyło się.
Przeglądając ofertę sprzętową operatora, trafiłem na kilka dosyć ciekawych propozycji. Dla mnie ciekawych bo całokształt propozycji odnośnie urządzeń miał formę lekutko przegniłego siana - albo były to złomy typu Galaxy Trend, albo cena urządzenia oscylowała w okolicach nówki-sztuki z komisu bądź Allegro, czyli mocno przekraczała 1000 zet - a takiej kasy za fona to ja, sorka, nie dam.
O ile Trendy, Core'y i tego typu kac-kupa w przedbiegach odpadła z zakresu mojego zainteresowania, o tyle moją uwagę przykuły urządzenia z Windows Phone: Nokia Lumia 520, 620, 625, 920 - to było w ofercie.
Nie wiem z czego owa chemia wynikła, ale w te pędy sprawdziłem co to za ptaki niebieskie są i powiem, że byłem dosyć mocno i szczerze zdziwiony co do ich zawartości sprzętowej. Oczywiście in plus Smile
Z moich wcześniejszych zwiadów wynikało (tutaj specjalne podziękowania dla Budnia i Damiana), że model 520 mogę sobie darować - to jest odpowiednik androidowej budżetówki (z zasady a nie sprzętowo) i po przejściu z SGS2 będę bardziej rozczarowany niż zadowolony. Tak więc do rozważenia pozostały modele 620, 625, 920.
W tym miejscu poległ również model 920... Model najwypaśniejszy z mi dostępnych, ale przez to i najdroższy. No cóż... pomijając cenę, tutaj dała znać o sobie również moja ówczesna niepewność co do platformy systemowej. Cena to był najmniejszy problem - coś tam dałoby się wysupłać z mieszka, jednak ja nie byłem do końca pewny czy WP będzie dla mnie rozwiązaniem optymalnym. Dlatego właśnie, zgodziłem się na swoisty kompromis - tania/tańsza słuchawka z WP za cenę bezstresowego zapoznania się z systemem. Tańsza, ale nie najtańsza.
Moim zdaniem miało to sens. Tani fon z WP daje mi pełny wgląd w możliwości systemu za stosunkowo niewielką cenę - mówię tutaj o dopłacie wynikającej z wysokości abonamentu - a jednocześnie minimalizuje potencjalne straty na wypadek przypadku gdyby ów system mi w jakiś sposób nie przypasował. Tym bardziej, że Windows Phone działa podobnie na fonach budżetowych i na fonach topowych... Kwestia tylko ograniczeń softowych.

Tak więc...

[chapter]Wąż i jabłko[/chapter]
Pofatygowałem się trochę poczytać o nokiowych Lumiach i dochodzę do wniosku, że model 625 jest z goła dziwny - trudno go bowiem precyzyjnie ulokować pomiędzy innymi modelami. Sugerując się wyłącznie oznaczeniem można wysnuć wniosek, że 625-ka powinna być starszą siostrą Lumii 620. Ta ostatnia jednak ma funkcję NFC i kompas, których brakuje modelowi 625. Z drugiej zaś strony, koszt Lumii 625 jest prawie taki sam jak modelu 720 i żeby było jeszcze ciekawiej, to pod kilkoma względami - na przykład za sprawą obsługi LTE - 625-ka okazuje się nowocześniejsza od 720-ki. Takie modelowe pomieszanie z poplątaniem...

Dokładnie tak. Ani tu ładu, ani tu składu... Podobnie jest z modelami 920, 925 i 928... Każda z nich ma cóś czego nie ma w innych modelach i jednocześnie brakuje jej czegoś co w innych modelach jest. Smile
No, ale takie to już życie jest. W każdym segmencie bilans musi wyjść na zero. Jeśli jeden "słupek" rośnie to inny musi maleć. Coś za coś Smile

Dlatego też, mnie osobiście, najsensowniejszym rozwiązaniem wydał się model 625. Mając do wyboru dwie słuchawki: 620 i 625 - mnie bardziej atrakcyjny wydał się model 625. Bo...

[row]
[cell][/cell]
[cell]
Lumia 620
[/cell]
[cell]
Lumia 625
[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Rozmiar[/cell]
[cell]115.4 x 61.1 x 11 mm[/cell]
[cell]133.2 x 72.2 x 9.2 mm[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Waga[/cell]
[cell]127 g[/cell]
[cell]159 g[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Ekran (przekątna)[/cell]
[cell]3.8"[/cell]
[cell]4,7"[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Ekran (rozdzielczość)[/cell]
[cell]480 x 800[/cell]
[cell]480 x 800[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Ekran (gęstość pikseli)[/cell]
[cell]246 ppi[/cell]
[cell]201 ppi[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Ekran (ilość kolorów)[/cell]
[cell]16 777 216[/cell]
[cell]16 777 216[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Ekran (ficzery)[/cell]
[cell]Light sensor,
Proximity sensor[/cell]
[cell]Light sensor,
Proximity sensor,
Scratch-resistant glass[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Aparat 1[/cell]
[cell]5 Mpx[/cell]
[cell]5 Mpx[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Aparat 1 (Lampa doświetlająca)[/cell]
[cell]LED[/cell]
[cell]LED[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Aparat 1 (ficzery)[/cell]
[cell]Auto focus, Touch to focus,
White balance presets,
Geo tagging,
Scenes[/cell]
[cell]Auto focus,
Touch to focus,
Exposure compensation,
ISO control,
White balance presets,
Panorama,
Scenes[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Aparat 2[/cell]
[cell]0.3 Mpx (VGA)[/cell]
[cell]0.3 Mpx (VGA)[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Kamera[/cell]
[cell]1280 x 720 (720p HD) 30 fps[/cell]
[cell]1920 x 1080 (1080p HD) 30 fps[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Procesor[/cell]
[cell]Qualcomm Snapdragon S4 Plus
MSM8227
Dual Core 1.0 GHz (Krait)[/cell]
[cell]Qualcomm Snapdragon S4 Plus
MSM8930
Dual Core 1,2 GHz (Krait)[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Grafika[/cell]
[cell]Adreno 305[/cell]
[cell]Adreno 305[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Pamięć RAM[/cell]
[cell]512 MB[/cell]
[cell]512 MB[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Pamięć wewnętrzna[/cell]
[cell]8 GB[/cell]
[cell]8 GB[/cell]
[/row]
[row]
[cell]Bateria[/cell]
[cell]1300 mAh[/cell]
[cell]2000 mAh[/cell]
[/row]

Z powyższego widać, że model 625 jest bardziej apetyczny niż jego mniej wypaśny poprzednik... większy ekran, większa bateria, mocniejszy procesor... no i niewspomniana w powyższym wykazie obsługa komunikacja LTE... To może kusić. Nieprawdaż? Smile
Czy dziwne jest to, że właśnie ten model mnie skusił? Smile

[chapter]Kusicielka[/chapter]
Na początek nieco popaczania, czyli...



Co my tutaj mamy...

[Obrazek: xnu5b4.jpg] [Obrazek: nn19j4.jpg]

Nic nadzwyczajnego, prawda? Pudełko jak pudełko, fon jak fon.
Również standardowa zawartość pudełka na kolana nie powala:

[Obrazek: 15ez8gl.jpg]

Jak widać, oprócz telefonu w pudełku znajdziemy:
- Ładowarkę sieciową
- Kabel USB (króciutki - jak to u Nokii)
- Słuchawki (douszne, ale nie dokanałowe)

To wszystko (papierologię pomijam).

Generalnie L625 - w zależności od dostawcy - występuje w 5 kolorach (mówię tutaj o tylnej klapce):

[Obrazek: ztj6th.jpg]

Ja miałem szczęście otrzymać całkowicie czarną. Smile
Jeśli ktoś ma takie życzenie, to może sobie ową klapkę w dowolnym dostępnym kolorze dokupić - czy to na Allegro, czy to w sklepie Nokii. Najtańszy gadżet to to nie jest, jego cena waha się w granicach 50-60 zet... ale jeśli ktoś ma taki kaprys...



Dziurki, otwory i inne gadżety...

Pierwszym plusem na jaki trafiłem po wyjęciu fona z pudełka, to umieszczona pod urządzeniem instrukcja zdejmowania tylnej klapki... Wydawać by się mogło, że duperel. Owszem, jednak biorąc pod uwagę problemy jakie użytkownikom stworzył model 820 w tym temacie, to ta instrukcja wydaje się bardzo dobrym posunięciem. Szczerze powiem, że bez niej spędziłbym dobre kilkanaście minut na rozkmince zdejmowania klapki - tym bardziej, że tylna klapka jest nie tylko "tylna", ale stanowi również boki urządzenia. No, ale się udało zdjąć klapkę bez jej połamania. Smile

W tym miejscu dwa zaskoczenia... Po pierwsze: gdzie jest bateria? Po drugie: mikro SIM.
Niestety, w tym modelu bateria jest niewyjmowalna. Czy to wada? Dla niektórych pewnie tak. Ja tego za jakąś specjalną wadę nie uważam - w sumie, to co może się zepsuć w baterii?

[Obrazek: 1zxa80p.jpg]

Tym samym wychodzi na to, że tylnej klapki tak naprawdę nie ma potrzeby zdejmować - chyba że tylko w celu upchnięcia we fonie karty SD i karty SIM.
W sumie to żaden problem.
Ale właśnie... Karta SIM. No ja niestety miałem mini SIM, czyli "normalną" kartę SIM stosowaną w większości modeli telefonów. Całe szczęście, że operator wymienił mi kartę od ręki i za darmo. Smile Wiem, że o tym fakcie powinienem wiedzieć wcześniej, jednak sprawdzenie tego nie przyszło mi wcześniej do głowy. Cóż, gapowe się płaci. Tongue

Przy okazji karty SIM... W wielu recenzjach można spotkać się ze zdaniem, że gniazdo karty SIM jest... hmmm... delikatne i zbyt brutalne operowanie kartą może doprowadzić do jego uszkodzenia bądź wręcz wyrwania. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tą opinią. Ja takiego wrażenia nie odniosłem. Nie oznacza to jednocześnie, że do wyjmowania i wkładania SIMki można używać młotka i kombinerek...

[Obrazek: 35ixdea.jpg]

Co prawda upakowanie we fonie karty SIM i karty SD wymaga nieco zdolności manualnych. Jak widać na zdjęciu, oba sloty znajdują się w jednym miejscu, slot na SD leży pod kartą SIM - jednak do zepsucia czegokolwiek jeszcze daleka droga... Chyba, że ktoś ma łapy jak przysłowiowy Podolski złodziej - no to tak... może być tutaj mały zonk.

I to są właściwie wszystkie otwory pod tylną klapką w które możemy Lumce cóś włożyć lub pogrzebać w nich wykałaczką.
Generalnie Lumka 625 - podobnie jak każda statystyczna kobieta - nie rozpieszcza nas ilością swoich naturalnych otworów, które mogą być dla nas w jakiś sposób użyteczne.
Na górze obudowy znajduje się otwór... tfu... gniazdo słuchawkowe. Na dole obudowy znajdziemy gniazdo USB... Dodać do tego należy umieszczony z tyłu i raczej używany sporadycznie slot na kartę SIM/SD. Tym samym mamy komplet.

[Obrazek: 2hz1gsi.jpg]

Jak wygląda Lumia 625 widać na powyższym obrazku...
  1. Gniazdo słuchawkowe
  2. Gniazdo USB,
  3. Głośnik zewnętrzny,
  4. Aparat wraz z lampą błyskową (LED),
  5. Głośnik telefonu,
  6. Mikrofon,
  7. Przedni aparat wraz z sensorem światła,
  8. Przycisk głośności ("bujany" - jak w większości telefonów),
  9. Przycisk "Power",
  10. Przycisk aparatu fotograficznego.
Przyciski widoczne pod ekranem są ze swojej natury dotykowe. Lecąc od lewej: Cofnij, Home, Wyszukaj.

Ot i cała filozofia budowy cepa.

Aha... Lumia 625 może się wydawać słuchawką nieco dużą ze względu na przekątną ekranu (4,7"). Na poniższym obrazku widać jak jej wielkość ma się do łapki przeciętnego, dorosłego człowieka:

[Obrazek: 2d8qqyr.jpg]



Luk of low, czyli macanko stosowane...

OK. Przejdźmy teraz do wrażeń organoleptycznych, czyli do zwykłego i chamskiego macanka.

Pierwsze co można stwierdzić po wzięciu fona w łapki to fakt, że jest on ciężkawy... Tak, tak, wiem... to jest odczucie subiektywne. Jednak będąc przyzwyczajonym do swojego SGS2, wyraźnie odczułem, że Lumnia jest od niego sporo cięższa. Tego za wadę nie uważam bo lubię czuć, że mam fona w ręku. Pewnie za jakiś czas przyzwyczaję się do jego wagi i nie będę na to zwracał uwagi - jednak póki co staram się cieszyć tym większym ciężarem.

Druga sprawa to chwyt, ale nie ten marketingowy tylko ten ręczny.
Ja, niestety, cały czas jestem przyzwyczajony do swojego SGS2... a Lumia jest od onego nieco większa gabarytowo. Kwestia kilku milimetrów z każdej strony (wyłączając grubość bo tutaj fony są prawie takie same), więc określenie "nieco" będzie dobre. Jej "większość" powoduje to, że troszku inaczej układa się ona w dłoni... Póki się nie przyzwyczaję zapewne będzie to dla mnie pewną niedogodnością.
Jednak co by nie mówić, pomimo różnicy w gabarycie, uważam, że Lumię trzyma się jakoś tak pewniej. Domyślam się, że zawdzięczać należy to tylnej klapce telefonu.
Owa klapka jest dosyć kontrowersyjnym elementem tej słuchawki. Wiele osób uważa ją za tandetny kawałek plastiku... No cóż. Każdy ma inne wyznaczniki tandetności. OK... przyznać trzeba, że nie jest ona szczytem tego na co stać Nokię, ale przypomnijmy, że L625 jest fonem z półki niższej i szczotkowanego aluminium spodziewać się tutaj raczej nie należy. Osobiście uważam, że nawet te niezbyt drogie plastiki użyte w L625 nie są jakieś takie najgorsze. Całość wygląda dosyć przyzwoicie, w miarę elegancko i bąbli na dłoniach nie powoduje. Ale ja się mogę najzwyczajniej nie znać. Tongue
Ale wróćmy do tej klapki...
Ja osobiści odnoszę wrażenie, że tylna klapka urządzenia jest... hmmm... matowa(?) w dotyku - z wyglądu też jest matowa. Co prawda nie przysysa się ona do palców, ale dosyć skutecznie zapobiega niekontrolowanym poślizgom. Dodatkowo - jak pisałem wcześniej - owa klapka robi za boki urządzenia przez co chwyt fona (jaki on by nie był) jest jeszcze pewniejszy. Tak więc, tandetna czy nie, mnie wydaje się ona rozwiązaniem nie najgorszym. Ważne jest to o tyle, że sam ekran jest sporawy i chęć jego obsługi jedną ręką zmusza do niejakiej ekwilibrystyki.

Większym (bo bardziej realnym) problemem niż klapka są dla mnie przyciski sprzętowe.
2 lata z SGS2 dosyć skutecznie przyzwyczaiły mnie do przycisków sprzętowych umieszczonych w górnej części urządzenia - po obu bokach. Tym sposobem zdążyłem sobie wyrobić pewne odruchy dotyczące trzymania fona - cała dolna część urządzenia była w dyspozycji dla mojej dłoni.
W L625 sprawa ma się z goła inaczej - powiedzmy szczerze: gorzej.
Tutaj wszystkie przyciski sprzętowe umieszczone są po jednej stronie urządzenia (prawej, patrząc od frontu) i na całej jej wysokości. Jak widać na jednym z wcześniejszych obrazków najwyżej umieszczony jest "bujany" przycisk głośności, sporo pod nim jest pałer a na samym dole został umieszczony przycisk aparatu... Heh... Jak dla mnie - trzymającego fona zazwyczaj w prawym ręku - układ ten jest bardzo nieergonomiczny. Wygodnie obsługuje mi się przycisk głośności... by wcisnąć "Power" już muszę w dłoni przesunąć fona do góry (bo jest za nisko dla mojego kciuka)... no i przycisk aparatu, który podczas trzymania fona chowa się we wnętrzu mojej dłoni. Dobrze, że ten klawisz ma stosunkowo długi "skok" i trzeba nim zdecydowanie kliknąć... inaczej pewnie cały czas bym włączał aparat.
Nawet moja małżonka (obsługująca fona lewą ręką) ma problem z takim układem klawiszy i często podczas rozmowy zdarza się jej coś nakliknąć czym powoduje zakończenie połączenia.
Ta część raczej jest niezbyt udana z mojego punktu widzenia.



Paczam... i co z tego wynika...

No dobra... Na tym można skończyć obmacywanie a czas zacząć mizianie. Czyli cza włączyć fona. Smile

Sam start urządzenia trochę potrwał - ale trwało to chyba krócej niż w moim poprzednim Andrucie - i po przejściu prekonfiguracji systemu mogłem się cieszyć działającym systemem.
Nikogo nie zdziwi zapewne fakt, że w pierwszym rzędzie zainteresowałem się ekranem.
Responsywność i czułość ekranu powaliła mnie na kolana - ot, tak na samym starcie... Na początek powiem, że w systemie mam do dyspozycji dwa poziomy czułości ekranu: najwyższy i normalny. Fon był ustawiony na poziom "najwyższy".
Było nie było - na najwyższych ustawach nie da się komfortowo pracować bo ekran jest formalnie aż przeczulony. Może zdarzyć się nawet tak, że bez dotknięcia można wywołać na ekranie reakcję - kwestia bliskości palca. Jest to czasami mocno upierdliwe, szczególnie podczas pisania - często wbijają się po dwie literki. Za to - czego się dowiedziałem - ta czułość ekranu pozwala na obsługiwanie go w rękawiczkach. Oczywiście niezbyt grubych. Watowane rękawice spawacza na pewno nam tego nie ułatwią.
Suma-sumarum, nawet ustawienie normalnej czułości ekranu pozwala na operację za pomocą muśnięć.
Ale są tutaj również minusy. Umówmy się co do jednej rzeczy... Nie jest to ekran górnopółkowy... No nie jest i nie ma co tego kryć. O ile do kolorów nie ma się co za bardzo przyczepiać (bo ich za dużo tutaj nie ma) to jednak na białym tle, które tu i ówdzie można trafić, widać że białe nie do końca jest białe... raczej lekuchno szarawe. Wspomnieć również należy, że podświetlenie ekranu również do epickich nie należy - w oczy może rzucać się spora nierównomierność owego podświetlenia. To są fakty i zaprzeczać temu nie będę. Jednak wbrew temu co piszą w różnych internetowych recenzjach, skromne ppi i niewielka rozdzielczość (przypominam - to jest ekran 4,7") wcale tak mocno nie rzuca się w oczy. Oczy do łez sobie wypatrywałem, okulary przecierałem, ale jakoś pojedynczych pikseli nie widziałem... ani "schodkowanych" łuków - co jest niejednokrotnie wskazywane w regularnych recenzjach. Ja wiem, że parametry ekranu są raczej nienaturalne, ale jakoś to wszystko trzyma się kupy i wygląda nawet-nawet. Co więcej... Dzięki tej pozornej "nienaturalności" cały systemowy tekst jest duży i niesamowicie czytelny. Nawet drobna czcionka na kaflach jest czytelna - dla mnie czytelna. Mnie akurat to pasi.
Nie pasi mi w tym ekranie jedynie to, że nie jestem w stanie w pełni ogarnąć go jedną ręką - no za duży skórkojad jest. 4,3" mojego S2 to było maksimum, które mój kciuk ogarniał (a i to nie do końca)... No, ale przewidywałem to wcześniej więc skarżyć się teraz mogę sam na siebie.

Dodam jeszcze do tego, że pomimo teoretycznie "średniej" jakości ekranu, wyświetlany obraz jest... no nazwijmy to: ładny. Obraz jest ostry, kontrastowy, kolory są w miarę soczyste. Generalnie nie mam się tutaj czego czepnąć.
W kilku recenzjach trafiłem na zarzut, że obraz traci na jakości wraz z kątem patrzenia na ekran i już po niewielkim przechyleniu fona jest on najzwyczajniej zły. Tutaj również pozwolę sobie nie zgodzić się z tą opinią. Patrzyłem na ekran pod różnymi kątami - nawet pod ekstremalnie ostrymi. W każdym przypadku obraz był podobnie ostry i czytelny. Co prawda Gorilla Glass, którym pokryty jest ekran powodował sporo refleksów i odbić co w sporym stopniu przeszkadzało oczom, jednak nie na tyle by obraz uznać za "zły" lub "nienadający się".
Podobnie jest podnoszony fakt słabej widoczności na ekranie w tzw. pełnym słońcu. Tego akurat nie udało mi się sprawdzić bo jakoś pora roku w słońce uboga. W tym miejscu podeprę się zdjęciem wykonanym dla portalu nokiawindowsphone.pl:

[Obrazek: vh6w4k.jpg]

L625 jest po prawej (w porównaniu z L820 - po lewej).
Tak to teoretycznie wygląda. Jak jest naprawdę... Jeśli L625 dotrwa ze mną do lata to sprawdzę ten fakt.

Pewnym rozczarowaniem były dla mnie przyciski na przednim panelu urządzenia, które nie są podświetlane (tak jak w modelu 520). Wada to czy nie... kwestia gustu. Niezaprzeczalnie podświetlane przyciski ułatwiają obsługę fona w ciemności, jednak są one tylko trzy i do tego w niezmiennym układzie. Ja już drugiego dnia używałem ich "na czuja" bez pudła.



Kręcimy pornola...

Kolejną sprawą, która może interesować wielu potencjalnych użytkowników to aparat fotograficzny... a konkretnie jakość materiału, którą ów produkuje.
Wybaczcie, ale u mnie smartfonowy aparat ma rangę gadżetu i w ten właśnie sposób jest wykorzystywany - z całym jego dobrodziejstwem inwentarza. No, ale tak czy owak należy się mu słów kilka.
Szczerze powiem, że owego elementu nie testowałem osobiście. Jednak testowali go inni, którym nie ufać podstaw nie mam i z których opinią dosyć mocno się liczę.
Z opinii owych osób wynika, że sam aparat, jak i jakość produkowanych przez niego zdjęć jest co najmniej przyzwoita - ostrość, kolory, nasycenie, balans bieli... To wszystko stoi na przyzwoitym poziomie nawet przy ustawieniach domyślnych i może usatysfakcjonować więcej osób niż by się mogło wydawać. Jednak jest w tym wszystkim mały haczyk... Wszystko jest OK, jeśli aparatu używa się przy dobrym, dziennym oświetleniu. Zdjęcia robione w marnych warunkach (np. ciemny pokój), nawet z użyciem lampy doświetlającej, są w stanie pokazać z jakiej półki fon został zdjęty. Krótko mówiąc są one raczej kiepskie.
Zdjęcia potwierdzające powyższe opinie widziałem i stwierdzam, że nie odstają od słów pisanych. Niemniej są to tylko opinie a praktyka - jak to często bywa - zależy od indywidualnych preferencji użytkownika, ustawień aparatu, okoliczności, urodzaju na ogórki czy nieświeżego oddechu kierownika...
Na pocieszenie dodam, że opinie co do nagrywanego materiału (tryb kamery) są raczej zgodne i mówią one, że w tej kwestii jest całkiem nieźle. Materiał jest wyraźny, nie tnie się, nie ma desynchronizacji audio-video, dźwięk jest na przyzwoitym poziomie. Mówimy tutaj o materiale HD 1080p.



Italo-Disco-Polo oraz tego typu klimaty...

Kontynuując temat multimediów to nie sposób pominąć kwestii odtwarzanego dźwięku. A jeśli dźwięk to mamy do przepatrzenia dwie sprawy: głośnik zewnętrzny i słuchawki.
I tak...
Głośnik zewnętrzny rewelacyjny nie jest - to trzeba uczciwie przyznać. Jednak mimo, że jakości rodem od Harman Kardona próżno tutaj szukać to jednak aż tak tragicznie nie jest. Jeśli porwiemy się na odtwarzanie przez głośnik zewnętrzny materiału nagranego w miarę czysto to możemy liczyć na odsłuch na poziomie przyzwoitym. Do ideału brakować mu będzie dużo, ale słuchać się da bez samoistnego zwijania się małżowin usznych - nawet przy dosyć dużym poziomie głośności.
Oczywiście... jeśli materiał będzie kiepskiej jakości to i odsłuch będzie wyciągał plomby z zębów... Takie życie. Tylko McGyver potrafił zrobić z gówna choinkę.

Słuchawki... Hmmm...
Słuchawki, jako sprzęt, mocną stroną tego smartfona nie jest - nie jest i chu*. Ale to jakoś nie nowina bo większość stockowych słuchawek to raczej jakościowe siano.
Dołączone do smartfona słuchawki pozwalają na odsłuch muzyki z jakością przeciętną - ani gorszą, ani lepszą od konkurentów - przeciętną po prostu. Jednak trzeba dodać, że system oferuje nam equalizer, którym można sobie coś niecoś ten dźwięk poprawić. Jednak ja osobiście, sugeruję zaopatrzenie się w słuchawki jakiejś lepszej jakości. Osobiście używam modelu Pioneer SE-CL501T-K (opisanego tutaj), który zapewnia mi dosyć przyzwoitą jakość muzyki - w porównaniu ze słuchawkami stockowymi.



Siłownia, czyli ile mogę wziąć na klatę...

No dobrze... Jednak pominąłem tutaj ogólną wydajność smartfona. Czas to nadrobić.

Szczerze powiem, że po kilku dniach używania Lumii 625 byłem mocno zaskoczony.
Te 512 MB RAMu trochę mnie przerażało na początku... Po kilku latach obcowania z systemem, który do w miarę poprawnej pracy potrzebował ok. 1 GB RAM, to te 512 MB jakoś do mnie nie przemawiało. Wiedziałem, że WP umie dostosować się do tak minimalistycznych wartości, ale jak dotąd nie miałem okazji odczuć tego w praktyce (WM to inna bajka więc pominę).
Jakież było moje zdziwienie gdy po kilku godzinach mieszania w systemie - instalowania, deinstalowania, ustawienia, testowania programów... do mojej dyspozycji nadal pozostawało nieco ponad 300 MB RAM (z 512 !)... No masakra jakaś. Po takim maratonie w Andku też miałem ok. 300 MB - ale z 1 GB...
Dodam, że przez cały czas używania nie doświadczyłem czegoś takiego jak zacięcie czy "zwis"... Oczywiście... ilość zapodanego do fona RAMu daje czasami o sobie znać, ale nie są to jakieś upierdliwe objawy... Ot, apka uruchamia się przez sekundę... albo przełączenie czegoś tam powoduje sekundowego laga wypełnionego tzw. "kręcącym się kursorem" (tutaj są "pływające kropeczki", ale chodzi o zasadę). No qrka... nic więcej. Gry, które da się zainstalować działają płynnie i bez zacięć...
Zastrzeżenia można mieć jedynie do wbudowanego Internet Explorera... Ten to jest łasy na zasoby... Tutaj to taaaaa... kilkanaście otwartych kart (co mi się kilkakrotnie zdarzyło) i fona może zmulić. No cóż... IE nigdy nie był wzorem oszczędności. Poza tym spoko jest.
Enyłej... ja sobie znalazłem inną przeglądarkę internetową, która bardziej mi pasuje i jednocześnie umie lepiej gospodarować zasobami: UC Browser. Ale to już sprawa indywidualna kto co będzie sobie używał.
Niemniej zauważyć tutaj należy, że zastosowany w L625 dwujajeczny Qualcomm z 1,2 GHz-ami na jajko zapewnia słuchawce baaaaardzo zadowalającą sprawność i chyżość, której próżno szukać w smartfonach z Androidem - oczywiście porównując klasa-do-klasy. No i L625 posiada TYLKO 512 MB RAM - proszę zwrócić na to uwagę.

Kolejna sprawa "wydajnościowa" to bateria.
W L625, Nokia zastosowała baterię o pojemności 2000 mAh. Wydaje mi się, że jest to opcja generalnie wystarczająca, ale jednocześnie nie jest do końca optymalna.
Podczas zwykłego używania słuchawki - dzwonki, sesemesy, majle, Internet etc. - fon jest w stanie działać nawet do 3 dni. Przynajmniej u mnie.
Gorzej to już wygląda jeśli będziemy mieli kaprys pooglądania filmu czy pogrania sobie w gierkę jakąś. Nie ma co ukrywać... bateryjka leci na łeb na szyję i na więcej niż kilka godzin ciągłego kinomaniactwa czy giercowania to liczyć nie można. Słuchania muzyki na wbudowanym plajerze do tego nie wliczam - 1% baterii na godzinę nie jest godne mojej uwagi.
Jeśli już mówimy o baterii... Po kilku dniach "testów" doszedłem do wniosku, że spokojowo mogę sobie pozwolić na luksus niewyłączania danych pakietowych (3G/LTE). Nie żebym poprzednio jakoś żydził na transferze... Najzwyczajniej teraz nie muszę się bać, że bateria padnie mi po kilku godzinach jak to bywało na SGS2. Owszem, zużycie prądu jest większe, ale czy to będzie 20% w ciągu doby bez Internetu czy 22% z Internetem... Różnica jak dla mnie do pominięcia. Szkoda tylko, że przy połączeniu WiFi niewiele się zmieniło - nadal potrafi zessać bateryjkę, choć mam wrażenie, że SGS2 nawet nie powinien tutaj startować (kilka godzin aktywnego WiFi i śmierć kliniczna).

[chapter]Raj (nie)utracony[/chapter]
Myślę, że starczy już tego dobrego. Tak, wiem... starczy to jest uwiąd. Niemniej czas zakończyć ten przydługi i pewnie nic-nie-mówiący-nikomu wywód.

W powyższym tekście starałem się przekazać wszystkie moje uwagi i spostrzeżenia jakie mi się nasunęły podczas użytkowania smartfona Nokia Lumia 625 LTE. Jednak w tym miejscu muszę zaznaczyć, że był to opis (a i to pewnie iepełny) tylko sprzętowej części owego zagadnienia.
Osobiście doszedłem do wniosku, że kwestia software'owa - system, programy etc. - to sprawa zasługująca na osobną bajkę i nie będę tutaj mieszał obu tych kwestii.

OK... Pytanie zasadnicze: Czy fona polecam.
Myślę, że jest on wart uwagi ludzi, którzy nie mają zbyt wygórowanych oczekiwań, przerostu ambicji i bardziej cenią sobie ład, porządek oraz sprawność urządzenia ponad wizualny przepych.
Nie ma co ukrywać, Lumia 625 LTE to smartfon z półki budżetowej i dam głowę dzielnicowego, że bardziej wymagających użytkowników on nie zaspokoi. Niemniej myślę, że dla użytkownika przeciętnego... albo nieco bardziej niż przeciętnego, ów smatrfon będzie strzałem w przysłowiowy punkt... w dziesiątkę... w sedno... Jak zwał tak zwał.
Przy tej okazji należy również wspomnieć, że ta Lumia - jak i generalnie cała lumiowa seria Nokii - nie jest fonem topowym - szczególnie pod kątem wykonania i oprogramowania. Wszechobecne plastiki stwarzające wrażenie tandetności, często kiepskiej jakości wyświetlacze, błędy oprogramowania układowego... Tak, takie rzeczy zdarzają się nawet u Nokii i trzeba mieć tego świadomość. Jednak ja myślę, że mimo wszystko wybór Lumii (niekoniecznie tej, ale jakiejkolwiek) może być właśnie tym trafionym wyborem. Tym bardziej, że tylko jeden model może przerastać Nokię w kilku kwestiach - Samsung Ativ S... No, ale i seria Lumia to nie tylko fony stricte budżetowe... Smile

Tutaj polecam zwrócić uwagę na tytuł wątku. Nie został on tutaj dobrany przypadkowo... Quid pro quo oznacza: Coś za coś - należy o tym pamiętać. Smile

Polecam do przemyśleń.
Wall-E
<p><br></p>
Odpowiedz
Horrende cheesy tegulas.
Jednym słowem masakrus pospolitus.Big Grin
.


Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości